Mój mąż wrócił dziś ze szkolenia, na którym prowadzący namawiał do przyjęcia strategii szybkiego podejmowania działania. Porównał to do skoku ze spadochronem. Ponoć jeśli jesteś wysoko i masz wątpliwości, najlepszą strategią jest nie zastanawiać się długo, nie karmić lęku, a policzyć do trzech i skoczyć. Ja skaczę dziś nareszcie i rozpoczynam pisanie o książkach dla dzieci, po długim rozmyślaniu i planowaniu tego działania. 1,2,3 start!
Literaturę dziecięcą odkrywam na nowo dzięki mojemu półtorarocznemu synkowi Jeremiemu. Z radością odnajduję wspaniałe książki, które opowiadają piękne historie, uczą, kształtują postawy, uwrażliwiają na piękno i wyrabiają poczucie estetyki.Nie mogę się doczekać kolejnych lektur, które będziemy poznawać razem z Jeremim. Powstrzymuję się przed kupowaniem książek na przyszłość tylko ze względu na dość niewielką przestrzeń życiową w naszym ulu, która i tak w dużej części jest zajęta przez regały z książkami.
Jako dziecko uwielbiałam czytać. Do ulubionych książek wracałam po wielokroć. Najczęściej po tych powrotach znałam ich fabułę już tak dobrze, że otwierałam książkę na którejkolwiek stronie i czytałam od środka :)
Chciałabym, żeby Ul książkowy był moim osobistym zapisem opinii i emocji, które narodziły się po przeczytaniu książek. W przypadku książeczek dla młodszych dzieci postaram się przekazywać również emocje mojego syna, który jest przecież głównym odbiorcą książeczek.
Mam chęć, żeby działo się tu sporo. Jak w ulu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz