czwartek, 25 lipca 2013

Zieeewaaaamy. "O żółwiu, który chciał spać", Roberto Aliago, Alessandra Cimatoribus


O żółwiu, który chciał spać
Roberto Aliaga
Alessandra Cimatoribus
Wydawnictwo Tako, Toruń 2011

Czy Wasze dzieci też czasem zasypiają w okolicach 23.00? Tak? Szczęściarze! Czasem! Ostatnio Jeremi zasypia w okolicach 23.00 codziennie! A i wstaje często razem z jaskółkami, co to nieopodal okna naszego Ula gniazdko ulepiły. Wcześnie. Dziś na przykład o 5.00 :) 



Aby nieco sprowokować Jeremiego do oddania się w opiekuńcze ramiona Morfeusza, czytamy. Czytamy różne różności, zazwyczaj wskazane przez Jeremiego. Gdyż Jeremi w tej kwestii rządzi. (Hmmm... i nie tylko w tej mam wrażenie, patrz chociażby opis wyżej :) I teraz, jeśli Jeremi wybierze I księgę "Poczytaj mi, mamo", to zarówno mamie i tacie stają łzy w oczach. Bynajmniej nie wzruszenia. Bo ileż można czytać o Filemonie kocie i zawodzącej fontannie, która chce być drzewem? Bez łez w oczach, około stu. A sto razy, było już jakieś sto razy temu :) Na szczęście można Jeremiego przekabacić "Tubusiem Puchatiem" albo umówić się na sesję ziewania w towarzystwie Żółwia.


Ach, ziewanie jest przyjemne! I zaraźliwe. Pisząc to zieeeewam.To są bez wątpienia czary. Ziewaniem można zarazić, a ziewanie w duecie z małym człowiekiem jest prze - przyjemne. Przy książce "O żółwiu, który chciał spać" poziewacie sobie na sto procent. I kto wie, kto wie, jeśli los Wam będzie sprzyjał, po przeczytaniu ostatniego słowa będzie koło Was leżeć słodko śpiąca dziecina. 


Ksiązkę kupiliśmy podczas wrocławskich targów "Dobre Strony". Opowiedział nam o niej Pan z Wydawnictwa Tako, który o wszystkich "Takowych" książkach opowiadał z pasją, zaangażowaniem i miłością. Jak o dzieciach swoich :) 

Książka została pięknie wydana na kredowym papierze z dużą dbałością o szczegóły. Ilustracje są barwne, ale utrzymane w spokojnej tonacji, nieco zamglone i puchate. Alessandra Cimatoribus wspaniale oddała senny nastrój opowiadanej historii. 

W zasypianiu pomaga również tekst Roberto Aliagi w przekładzie Beaty Haniec. Powtarzające się w nim niczym refren fragmenty tekstu są jak miarowy stukot kół podczas podróży pociągiem. W pewnym momencie odpływamy...

"I oto leżał już w łóżku, ubrany w pasiastą piżamę.
Zęby umyte, poducha wyklepana.
Otulił się fioletowym kocem.
Oczy mu się zamykały,
wskazówki zegara cichutko tykały..."

Pewien rodzaj monotoni burzy mi wciąż niezgłębiony przeze mnie, niedający się wytłumaczyć logicznie misz - masz tekstu pisanego prozą i wierszem. Dzięki tej nierozwikłanej zagadce udaje mi się podczas czytania nie zasnąć przed Jeremim :)

Ale, ale historia nie jest znowu taka monotonna i nie traktuje tylko o spaniu. To również opowieść o bezinteresownej przyjaźni. Żółw nie może zasnąć, ale nie są temu winni sąsiedzi uzbrojeni w wiertarkę. Jego spokój zakłócają o wiele milsze niespodzianki - podarki od przyjaciół.

Mimo więc, że treść i forma książki sprzyja zasypianiu, może zdarzyć się i tak, że mały czytelnik lub czytelniczka z wypiekami na twarzy będzie śledzić historię żółwia, a gdy wybrzmi ostatnie słowo i zawiśnie w przestrzeni dziecinnego pokoiku ostatnia kropka, zamiast upragnionego spokojnego oddechu i stulonych rzęs rzucających cień słodki na policzki dzieciny, usłyszymy rzeźkie :

"Ete las, mamo* Majo**, tytat!"***


*     Lub tato, babo, dadtu, totu, wujtu itp. itd.
**   Proszę wstawić swoje imię ;)
*** Tłumaczenie: Jeszcze raz mamo Majo, czytać!








4 komentarze:

  1. Sympatyczna książeczka, bardzo sympatycznie opisana:) Brawo! mamo Majo!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przetestować. Koniecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rezultatu w postaci śpiącego dziecka nie gwarantuję, ale na pewno można się przy czytaniu nieźle dotlenić :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...