Jest tam kto?
Anna-Clara Tidholm
Zakamarki, Poznań 2012
Książka ta przeżywa niespodziewanie swój renesans i niezwykle często jest oglądana i opukiwana przez Jeremiego. Spieszę więc o niej napisać, bo to dość ciekawa pozycja dla maluchów. W dodatku jedna z czterech z serii.
To książka zabawka, książka interaktywna, książka, którą nie tylko się ogląda, nie tylko czyta, nie tylko opowiada, ale również stuka się w nią i puka. A co jak co, ale pukanie i stukanie każdy młody człowiek uwielbia. Podoba mi się pomysł na tę książkę. Oto widzimy w oddali mały domek, a tekst obok obrazka zaprasza nas do odwiedzenia jego mieszkańców. Odwracamy kartkę, a tam... drzwi. Zapukajmy więc. Odwracamy kartkę, drzwi się otwierają...Jest tam kto?...Tak! Mały Kajtuś, rodzina królików, rozrabiające małpki i inni kryją się za kolejnymi kolorowymi drzwiami. Co jest za ostatnimi?...Zajrzyjcie sami :)
Lubię tą książkę za ciekawość jaką wzbudza zaglądanie za kolejne kartonowe drzwi. Lubię ją za to, że różnokolorowe drzwi pomagają w nauce kolorów, lubię ją za angażowanie wszystkich zmysłów i pobudzanie do aktywności małych łapek, wreszcie lubię ją za króliki jedzące marchew i misie myjące zęby ;)
Autorką książki "Jest tam kto?" wydanej w Polsce przez wydawnictwo Zakamarki jest szwedzka ilustratorka Anna-Clara Tidholm. Internet polski o niej milczy (nawet strony wydających jej książki Zakamarków i Ene Due Rabe!), ale znalazłam ciekawy materiał przygotowany z okazji jej nominacji do Nagrody im. H. Ch. Andersena: KLIK Zostawiam go sobie na później, bo Jeremi właśnie się budzi :)
Inne książki Anny-Clary Tidholm z tej samej serii tutaj: KLIK
Może i fajna jest ta książeczka, ale ja zachwycam się Jeremim. Taki spokojny i zainteresowany lekturą, i wcale nie słyszę NIEEEEEE!
OdpowiedzUsuńHmmm...teraz nie wiem pisać o tym, czy nie pisać. A napiszę! "Sesja zdjęciowa" zakończyła się trzaśnięciem książką o podłogę :) Może przesyt? ;)
Usuńmamy klika książeczek z tej serii, ale ta jest chyba najlepsza ( przynajmniej u nas się najlepiej sprawdza). U nas mała puka w każde drzwi- i na tych drzwiach uczymy się też kolorów:) mam nadzieję, że znajdę chwilę na przeczytanie artykułu
OdpowiedzUsuńMimo, że Jeremi ją lubi, to ja nie mogę przekonać się do ilustracji. Nie podobają mi się i już :) Ale trochę podczytałam rozmów z autorką i stwierdzam, że może mój dorosły sposób patrzenia na świat powoduje, że widzę je zupełnie inaczej niż Jeremi...?
UsuńJestem 3000:) Będzie nagroda? albo prezent?
OdpowiedzUsuńŁączna liczba wyświetleń
3,000
No pewnie! Podrzucę Jeremiego w środę :D Dobry prezent? ;)
UsuńNa zawsze? To bardzo dobry;)
OdpowiedzUsuńTą książką 14-to miesięczna Hania wprawiła niekumatą matkę w osłupienie. Po 101szym powtórzeniu "luli luli" i stukaniu w śpiące misie (Tak, Haniu, misie śpią), Hanka wzięła książkę pod pachę i zaprowadziła mnie do łóżeczka, żeby pokazać że jest śpiąca. I chociaż wydaje mi się, że w tej książce jest MAŁO, to i tak do niej najczęściej wracamy.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą - widziałaś to? http://aros.pl/ksiazka/auta-11
OdpowiedzUsuńMiłośniczka aut i motorów wszelakich Hanka nie może się od niej oderwać.
Widziałam, mamy :) Jeremi lubi, ale nie szaleje, choć auta wielbi też :)
Usuń