czwartek, 11 grudnia 2014

Wierzchołek wieży książkowej, czyli ulubione książki z ula (sugestie prezentowe)


Zbudowaliśmy wieżę z książek w ramach akcji "Wybudujemy wieżę - Miasto Książek" organizowanej przez Olgę z otymze.pl (tu o akcji: KLIK) I naszła mnie refleksja. Patrzyłam mianowicie na tą niemałą budowlę, której cegły dzielnie zbieraliśmy przez trzy lata i stwierdziłam, że tak niewiele tych cegiełek stało się mnie i Jeremiemu prawdziwie bliskich. Nie tak dużo wśród nich naszych hiciorów, przeukochańców, takich co byśmy z pożaru ratowali.

Jeremi ma tak, że nowa książka przez tydzień, dwa jest dla niego  królową księgozbioru. Czytamy ją w ciągu dnia, wieczorem. A potem przepada. Nie ma jej, znika. Oczywiście po jakimś czasie wybrane książki wracają z niebytu wydłubywane małą rączką z półkowego tłoku. Wybrane.



Tak, jak  w przypadku zabawek, tak w przypadku książek zastanawiam się więc nad uszczupleniem księgozbioru i wypuszczaniem jego części w świat. Ale gdy tylko biorę do ręki którąś książkę, to jednak żal...:)

Refleksje te, które niczym są wobec wszechświata :) przypominają mi o pięknej inicjatywie, o której też wyczytałam na blogu Olgi. Grupa osób wymyśliła projekt zaczytani.org i organizuje zbiórki książek dla dzieci, z których tworzą biblioteczki głównie na oddziałach dziecięcych w szpitalach. Piękna idea, warto poświęcić dla niej jedną kondygnację swojej książkowej wieży :) Więcej przeczytacie na stronie projektu: zaczytani.org

Ten dość przydługi wstęp służył nie tylko temu, by odrobinę rozsławić zaczytani.org, ale również żeby podsumowaćc prawie trzy lata naszego czytania. Zrobiłam listę naszych ulubionych książek, ale takich naprawdę the best of. Może taka informacja przyda Wam się, kiedy będziecie poszukiwać prezentów dla dzieci. Wierzę bowiem, że na świecie oprócz mnie są jeszcze osobniki, które nie dokonały zakupów prezentowych. Ja zamierzam to zrobić niebawem, a zrobię najpewniej na dzień przed wigilią. Jeśli będzie inaczej, to znaczy, że koniec świata jest bliski :)

Posłużę się tu kolejnością według kategorii wiekowych, ale kieruję się w tym naszym doświadczeniem. Bo co jeden dwulatek pokocha teraz, drugi pokocha dopiero za rok lub wcale :)

Od 6 miesięcy
Lalo gra na bębnie - cudowna, ciepła książka o małym chłopcu, który za pomocą gry na bębnie zaklina deszcz i sprowadza słońce, a wraz z nim swoją liczną rodzinę. I jedzą śniadanie :) Sorry za spoilery, ale fabuła dość nieskomplikowana, za to ilustracje jak znalazł dla malucha. I mnóstwo wyrazów dżwiękonaśladowczych. Przygotujcie się, że Wasze pociechy będą na słońce mówić tin - tin. Więcej poczytacie tutaj: KLIK.

Księga dźwięków - kartonowa niewielkich rozmiarów książka o grubych kartach. Na każdej z nich widnieje obiekt, obok którego znajduje się odgłos przezeń wydawany :) Dzieci kochają tą książkę. Warto! Więcej napisałam tu: KLIK.

Od 1 roku
Bobo  - niepozorna książka, więc rodzina może być zniesmaczona brakiem połyskliwych kart przyozdobionych brokatem ;) Zastanówcie się więc, na czyjej opinii bardziej Wam zależy. Jeśli dziecia, to bierzcie! Nic za nią nie przemawia. Brak kolorów, bury papier, główny bohater to zantropomorfizowana koszatka. Ale bierzcie, spodoba się! Dużo obrazków, mało tekstu. Historie z życia wzięte. Nawet rodzice odnajdą się w postaciach mamy i taty koszatki. Eksplozja zainteresowania Jeremiego ową pozycją przypadła na 1,5 roku - 2 lata, ale zaczynaliśmy czytać do poduszki około roku. Więcej przeczytacie tutaj: KLIK.

Seria Mały Chłopiec - czyli sto tysięcy książek o  chłopcach ich pojazdach, z plastelinowymi ilustracjami i zazwyczaj wierszowaną historią. Dla wszystkich samochodziarzy i samochodziarek. Niestety głównym bohaterem jest zawsze chłopiec. Dziewczynki wystąpiły w innej serii. I nie chcę wiedzieć co w niej robiły ;)
Jedna z książek na stronie wydawnictwa tu: KLIK.

Od 2 lat
Miasteczko Mamoko - O rety, kto nie zna tej książki? Znają wszyscy, to dlatego w końcu nie napisałam o niej na blogu. Po co teraz o niej piszę? Bo nasza ulubiona. Książka obrazkowa. Kartkując grube stronice przechodzimy przez kolejne ulice miasteczka, na każdej planszy możemy znaleźć te same postaci zwierząt. Ilustracje dalekie od klasycznych. My lubimy, bawimy się w śledzenie głównych bohaterów. Acha (niech wybaczą mi Dwie Siostry), uważam, że na tym można poprzestać, no chyba, że się zakochacie na zabój, to kupujcie następne mamokowe pozycje.
Tu o Mamoko na stronie wydawnictwa: KLIK.

Pomelo śni - dużo obrazu, mało tekstu, ale sporo treści. Rzecz o małym słoniku mieszkającym w ogródku pod dmuchawcem. Musze przyznać, że nie mogłam się przekonać do mini - słonia po lekturze "Pomelo ma się dobrze pod swoim dmuchawcem", ale po "Pomelo śni" zakochałam się w obu książkach. Nie umiem napisać o czym jest "Pomelo śni". To chyba tak, jak ze snami, czasem nie da się ich opowiedzieć.
O tej książce parę słów na stronie wydawnictwa: KLIK

Misiowa piosenka - przyznaję, to moja ulubiona książka. Przypadły mi do serca ilustracje Benjamina Chaud (ten od Pomelo i od Lalo) ociupinkę nostalgiczne, starodawne. Miła historia, ciepła jak futerko misia. O tacie szukającym synka - uciekiniera.
Wiecej o książce tutaj: KLIK

O zimie - książka, która przypomniała mi, na czym polega magia zimy. Orzełki na śniegu, misternie wyrzeźbione płatki śniegu, lizanie sopli, lepienie bałwanów, ukrywanie się w ciepłym domu przed srogim mrozem. Wszystko znajdziecie w tej książce. Na zimowy czas, jak znalazł.
O książce na blogu tutaj: KLIK

Od 3 lat
Panama - opowieści Janosha o Misiu i Tygrysku. Opowieści o przyjaźni, o wartościach, o dobru i złu. Historie opowiedziane słowem są zilustrowane obrazami, które  pokazują też to, czego w tekście nie znajdziecie. Więcej nieco o książce napisałam dawno temu tu: KLIK

Naciśnij mnie - Książka zabawka, interaktywna, choć w 100% papierowa. Któż by pomyślał, że za pomocą kilku kolorowych kropek można wciągnąć dzieci w zajmującą zabawę. A jednak :) U nas zagościła dopiero teraz, gdy Jeremi ma ponad trzy lata, ale uważam, że zainteresowałaby go dużo wcześniej.
Można podpatrzeć nieco na stronie wydawnictwa tu: KLIK

Kubuś Puchatek - co jakiś czas powraca podczas wieczornej lektury. Cóż tu pisać o klasyce literatury dziecięcej? Gdy się czyta czuje się ciepły puch w sercu. Choć frazy tu zagmatwane wielce i czasem myślę, że w przypadku niektórych fragmentów do trzylatka trafia raczej melodia słów, aniżeli treść.

Księżniczki i smoki - nie mamy tej książki, ale dawałam ją w prezencie i przeczytałam szybko, po czym bardzo polubiłam. Za odczarowanie księżniczek. Za to, że tytułowe księżniczki to nie mimozy, ale prawdziwe harpagany. Wspaniały prezent dla dzielnych dziewczyn EDIT: i chłopców, miłośniczek i młośników księżniczek, albo smoków ;)
Tu o książce na stronie wydawnictwa: KLIK

Opowiem Ci mamo, co robią mrówki - książka obrazkowa z zabawnymi rysunkami owadów okraszona wierszowanym krótkim opisem. Ilustracje bajkowe, żartobliwe, ale na tyle realistyczne, że  dzieci z tą książką mogą rozpocząć karierę entomologa :)
A tu dłuższy opis książki: KLIK

Pozwólcie, że tu zakończę, bo im dłużej się zastanawiam, tym więcej książek chcę umieszczać na powyższej liście. Jedną wieżę już zbudowaliśmy, a lista niechże będzie jej wierzchołkiem.

Miłego prezentowania! :)

2 komentarze:

  1. "Księżniczki i smoki" nadają się też znakomicie dla chłopca - pięciolatka, bardzo lubimy wracać do przygód Pelargonii, Werbeny czy innej Czeremchy :) i do kompletu "Księżniczka w papierowej torbie" :) nawiasem mówiąc, noszę się od dłuższego czasu z napisaniem rekomendacji o różnych naszych książkach ulubionych, może teraz się zmobilizuję :) pozdrawiam Was i Wasze książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja :) Złapało mnie w szpony stereotypowe myślenie ;) A z tej serii dla chłopców i dla dziewcząt również "Rycerze i smoki". Ale nie czytałam. A jestem ciekawa, co tam w środku się kryje. Jeszcze bardziej jestem ciekawa Twoich rekomendacji. Czekam więc i pozdrawiam :) Dziękuję za komentarz, jest mi bardzo miło :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...